takich, jak "chaos", "rozwichrzenie" czy "pokrętło", musiałem wpłacać do domowej skarbonki część kieszonkowego, jak to robią dzieci w innych domach za powtarzanie z przyjemnością słowa "dupa", i kara ta była dla mnie prawdziwą torturą nie dlatego, że nie mogłem sobie kupić dietetycznej mlecznej czekolady zalecanej przez autorytet służby zdrowia, lecz dlatego, iż pozbawiony byłem <orig>łechczywej</> przyjemności lizania monet i banknotów, o których wiedziałem, że są pokryte odrażającymi bakteriami o kształtach rozmamłanych, czego mi ojciec nie omieszkał pokazać ku przestrodze pod patentowanym mikroskopem. Aby zdusić we mnie wszelkie mgławicowe porywy właściwe okresowi dojrzewania (ojciec przekonał się doświadczalnie, że wchodzę w ten niebezpieczny okres