Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
udział w farsie. Potem było za późno, żeby się wycofać. I teraz siedział w charakterze rajdowego pilota obok starszego, mrukliwego mężczyzny w szarym kombinezonie i śmiesznym, murarskim berecie z antenką, który flegmatycznie przerzucał biegi, jakby wiózł klienta na niedzielny spacer.
- Panie Kurawicz, turlaj się pan trochę - rzucił widząc, że silnik dławi się przy trzydziestu na godzinę, na trzecim biegu. - Zarżnie pan auto.
- Samochód, panie Witku - powiedział sentencjonalnie Kurawicz - lubi, żeby się z nim delikatnie obchodzić, jak z kobietą. Broń Boże na siłę. Panie - niespodziewanie rozgadał się - ja już trzydzieści lat za furmana jestem na taryfie, a dopiero drugi wóz zmieniłem. Toteż
udział w farsie. Potem było za późno, żeby się wycofać. I teraz siedział w charakterze rajdowego pilota obok starszego, mrukliwego mężczyzny w szarym kombinezonie i śmiesznym, murarskim berecie z antenką, który flegmatycznie przerzucał biegi, jakby wiózł klienta na niedzielny spacer.<br>- Panie Kurawicz, turlaj się pan trochę - rzucił widząc, że silnik dławi się przy trzydziestu na godzinę, na trzecim biegu. - Zarżnie pan auto.<br>- Samochód, panie Witku - powiedział sentencjonalnie Kurawicz - lubi, żeby się z nim delikatnie obchodzić, jak z kobietą. Broń Boże na siłę. Panie - niespodziewanie rozgadał się - ja już trzydzieści lat za furmana jestem na taryfie, a dopiero drugi wóz zmieniłem. Toteż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego