Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
ślepiów stanę i w łeb mu wypalę, wodzowi naczelnemu Dyszał w gwałtownym paroksyzmie i ciemne fanatyczne oczy wlepił w twarz Wysockiego. Do niego ciskał te słowa - do niego przede wszystkim, twórcy sprzysiężenia i jego przywódcy!
Podporucznik zbladł. Był wyraźnie zmieszany tym niespodzianym wybuchem. Tamci zaś spoglądali po sobie w milczeniu dławiącym i kłopotliwym. Zdumiewał ich Lasota, który w całej szkole miał opinię mrukliwego melancholika. Skąd w nim nagle, u licha, te słowa namiętne, twarde, niepohamowane?... Skąd te groźby, szaleńeze zaiste?...
Naraz Wysocki porwał ze stołu swój kapelusz. Wcisnął go oburącz na skronie.
- Idę do Mochnackiego! - zawołał. - Pochwalam szlachetny zapał Lasoty, lecz
ślepiów stanę i w łeb mu wypalę, wodzowi naczelnemu Dyszał w gwałtownym paroksyzmie i ciemne fanatyczne oczy wlepił w twarz Wysockiego. Do niego ciskał te słowa - do niego przede wszystkim, twórcy sprzysiężenia i jego przywódcy!<br>Podporucznik zbladł. Był wyraźnie zmieszany tym niespodzianym wybuchem. Tamci zaś spoglądali po sobie w milczeniu dławiącym i kłopotliwym. Zdumiewał ich Lasota, który w całej szkole miał opinię mrukliwego melancholika. Skąd w nim nagle, u licha, te słowa namiętne, twarde, niepohamowane?... Skąd te groźby, szaleńeze zaiste?...<br>&lt;page nr=201&gt; Naraz Wysocki porwał ze stołu swój kapelusz. Wcisnął go oburącz na skronie.<br>- Idę do Mochnackiego! - zawołał. - Pochwalam szlachetny zapał Lasoty, lecz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego