mięciutką wełnę jej włóczkowego kaftaniczka, <br>żeby to poczuć. Nie tylko dlatego, że kaftaniczek był <br>z tej samej włóczki co sweter mamy, ale że jak gdyby - pachniał <br>mamą. I kiedy w pierwszych dniach po jej wyjeździe <br>przytulałam Jasię do siebie, to natychmiast topniały <br>we mnie wszystkie dane matce przyrzeczenia. Coś poczynało <br>dławić mnie w gardle i uciekałam prędko do <br>kąpielowego pokoju, żeby nikt nie widział tego, co zaraz <br>nastąpi. Ani ojciec, który "będzie się jeszcze <br>więcej martwił", ani Frulein Anna, która powie <br>z miną znudzonej męczennicy: <br><br>- Zajmowanie się cudzymi dziećmi nie jest przyjemnością - o, <br>nie!<br><br>A już najbardziej - Katarzyna. Katarzyna, która zaraz