zmęczony, godził się na pierwszą z brzegu insynuację. Był szóstym synem w rodzinie. Kiedy przyszedł na świat, ojciec jego miał już pięćdziesiąt cztery lata.<br>- Matko - mówił. - Nie udał mi się ostatni chleb. Popatrz na naszego Jacka. Mruk niewydarzony. Wyskrobek. Matko, źle z nami, starzejemy się, widać to wyraźnie. Twoja dzieża do luftu i moje mieszadło.<br> - Ale i tak, jeśli Jasio kiedy wpadnie, to ja z domu uciekać nie będę, znaczy, ukrywać się nie będę. Ja myślę, że on nie sypnie - bąkał Jacek. - Nie wyda nas. Chociaż nic nie wiadomo, znaczy, nie można mieć pewności. Jurek dobrze mówi, że człowiek nie jest prosty