w chlebowym cieście), jak przed każdym z nas piętrzy się ogromna pajda, ukrojona jak porcja tortu, z bochna, z koła, i stoi garniec kwaśnego mleka przyniesionego z piwniczki, cudownie chłodzącej pośród letniego upału, i nie można go pić, takie gęste, lecz trzeba jeść jak studzieninę, krojąc łyżką,<br>a potem, najedzeni do syta i troszeczkę zmęczeni, biegniemy do stodoły, wspinamy się na stryszek i kładziemy w pachnącym sianie na krótką drzemkę...<br>i widzę, że Kuba i Obi oblizują się, a więc odniosłem zwycięstwo...<br>- Na dziś dosyć - powiadam i dodaję, że i nam dobrze zrobi sen,<br>i po chwili zasypiamy, a mnie śnią się