Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Nie - powiedział łagodnym głosem.
- Nie toczy się tu żadna wojenna gra, mogę pana zapewnić... -
odparł Zeus.
- Co jeszcze?
Milczałem.
- A co jeszcze? - spytał z naciskiem.
- Dziękuję - odparłem.
- Nie mam więcej pytań.
Zeus wymienił szybkie spojrzenie ze swoją kapłanką.
Tak złowieszczo błysnął okiem, że ścierpłem.
Przyłapał mnie na kłamstwie i teraz dobierze mi się do skóry!
Porywczość jego była powszechnie znana.
Był Zeusem nie od parady.
Dla kroci istnień, zawisłych od jego woli, miał swoje
błogosławieństwo, ale miał też swój gniew.
Szaleńcem ten, kto naraził się Zeusowi.
Pomyślałem o tym nieszczęsnym chłopaku, który na jednej nodze
kicał po korytarzu, gdyż z polecenia
Nie - powiedział łagodnym głosem.<br> - Nie toczy się tu żadna wojenna gra, mogę pana zapewnić... -<br>odparł Zeus.<br> - Co jeszcze?<br> Milczałem.<br> - A co jeszcze? - spytał z naciskiem.<br> - Dziękuję - odparłem.<br> - Nie mam więcej pytań.<br> Zeus wymienił szybkie spojrzenie ze swoją kapłanką.<br> Tak złowieszczo błysnął okiem, że ścierpłem.<br> Przyłapał mnie na kłamstwie i teraz dobierze mi się do skóry!<br> Porywczość jego była powszechnie znana.<br> Był Zeusem nie od parady.<br> Dla kroci istnień, zawisłych od jego woli, miał swoje<br>błogosławieństwo, ale miał też swój gniew.<br> Szaleńcem ten, kto naraził się Zeusowi.<br> Pomyślałem o tym nieszczęsnym chłopaku, który na jednej nodze<br>kicał po korytarzu, gdyż z polecenia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego