Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Zmierzch nadciągnął, ogarnęła ich noc. Trudno było biec po omacku. Krew tętniła w skroniach, w głowie się kręciło. Zwolnili zziajani, zdyszani, zmordowani do cna. I obejrzeli się, przystając.

- Z kim bym zostawił Wasyla? Kto się zatroszczy?
- Wolę się nie pchać - powiedział Stiopa-nożownik. - Wezmą w sołdaty, to pójdę. Ale z dobrawoli nie.
- A ty, Sierioża?
- Co ci do tego? Nie twoja rzecz.
- Boisz się?
- Boję się czy nie boję. Wystarczy, że z ciebie gieroj.
- Niemcy sforsowali Dniepr - powiedział Stach. - Zabrakło Tuchaczewskiego. Ciężko będzie wygrać wojnę.
- Znajdą się inni, może i lepsi - odparł Oleg. - Interwentów poskromiliśmy, choć nacierali ze wszystkich stron, to
Zmierzch nadciągnął, ogarnęła ich noc. Trudno było biec po omacku. Krew tętniła w skroniach, w głowie się kręciło. Zwolnili zziajani, zdyszani, zmordowani do cna. I obejrzeli się, przystając.<br>&lt;gap&gt;<br>- Z kim bym zostawił Wasyla? Kto się zatroszczy?<br>- Wolę się nie pchać - powiedział Stiopa-nożownik. - Wezmą w sołdaty, to pójdę. Ale z dobrawoli nie.<br>- A ty, Sierioża?<br>- Co ci do tego? Nie twoja rzecz.<br>- Boisz się?<br>- Boję się czy nie boję. Wystarczy, że z ciebie gieroj.<br>- Niemcy sforsowali Dniepr - powiedział Stach. - Zabrakło Tuchaczewskiego. Ciężko będzie wygrać wojnę.<br>- Znajdą się inni, może i lepsi - odparł Oleg. - Interwentów poskromiliśmy, choć nacierali ze wszystkich stron, to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego