są za wyraźne, bym ich mógł nie spostrzec, a zarazem w takich granicach, że zadają ból nie obrażając. Ani jej w głowie impertynencja, tak przynajmniej sądzę. Unika mnie, oto wszystko. To samo jej brat, Szumowski. Przy stole milczy. Moja osoba sznuruje mu usta. Nie mam co do tego wątpliwości. Przez dobre wychowanie czy przez delikatność, nie chcąc sytuacji czynić za jaskrawą, nie odzywa się do nikogo. Mowy też nie ma o tym, byśmy razem poszli do dawnego gmachu "Apolinarego". Proponował to parokrotnie, kiedy brakowało mi czasu, dziś mam go pod dostatkiem, on jednak wziął wody w usta.<br>Ile w tym roboty prałata