orzechowej barwy, zaprzężona w rosłego, wybornego siwka.<br><page nr=53> - Jak Bóg Miły!... Toż pan Ksawery!. - zakrzyknął gospodarz z pełnej piersi i ruszył ku schodom ganku.<br>Gość, mężczyzna lat średnich, odziany w długi, modnego stroju surdut ciemnobrązowy, w jasne obcisłe pan- talony ze sprzączkami i wysoki kapelusz, raźno wyskoczył z pojazdu. <br>- Witam sąsiada dobrodzieja! - przemówił dźwięcznym głosem, gdy na stopniach ganku objęli się ramionami.<br>- Siurpryza, jak Bóg miły... gość niezwykły - gadał pan Czartkowski prowadząc gościa ku sieniom.<br>- Tomek! - krzyknął po drodze na służącego, który wybiegł ż ukłonem naprzeciw. - Skocz no na stajnię, niech się tam zajmą koniem pana dziedzica z Wierzbna!<br>- Jak to mówią