Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
myśliwego?
- Przyznaję, to miało być kłusowanie. Ale nie udało mi się, więc nie macie się do czego przyczepić.
- Nie natrafiłeś na jelenia, Chuck? - zapytał łagodniejszym tonem porucznik.
- Spotkałem, ale nie udało mi się trafić. Wystrzeliłem całe pudełko naboi i nie trafiłem. Czyż to nie prawdziwy pech?
- Też byłbym zmartwiony - odpowiedział dobrotliwie porucznik.
Podszedł do Chucka Riegleysa i poklepał go przyjaźnie po plecach, jakby chciał go uspokoić. Wreszcie wypalił znienacka:
- A teraz, Chuck, powiesz nam, co naprawdę wydarzyło się w domu Bultonów!?
Chuck skulił się, jakby chciał się uchylić przed niespodziewanym ciosem i odpowiedział.
- Wiedziałem, że o to w końcu zapytacie, ale
myśliwego?&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;&lt;transl&gt;- Przyznaję, to miało być kłusowanie. Ale nie udało mi się, więc nie macie się do czego przyczepić.&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;&lt;transl&gt;- Nie natrafiłeś na jelenia, Chuck?&lt;/&gt;&lt;/&gt; - zapytał łagodniejszym tonem porucznik.<br>&lt;q&gt;&lt;transl&gt;- Spotkałem, ale nie udało mi się trafić. Wystrzeliłem całe pudełko naboi i nie trafiłem. Czyż to nie prawdziwy pech?&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;&lt;transl&gt;- Też byłbym zmartwiony&lt;/&gt;&lt;/&gt; - odpowiedział dobrotliwie porucznik.<br>Podszedł do Chucka Riegleysa i poklepał go przyjaźnie po plecach, jakby chciał go uspokoić. Wreszcie wypalił znienacka:<br>&lt;q&gt;&lt;transl&gt;- A teraz, Chuck, powiesz nam, co naprawdę wydarzyło się w domu Bultonów!?&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br>Chuck skulił się, jakby chciał się uchylić przed niespodziewanym ciosem i odpowiedział.<br>&lt;q&gt;&lt;transl&gt;- Wiedziałem, że o to w końcu zapytacie, ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego