Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Mnie wszystko jedno - rzekł Szczypa, przecierając zapocone okulary w niklowej oprawie. - Mieszkam pośrodku między Górnymi oraz Dolnymi Młynami i od czterech miesięcy nie miałem awansu. Wyjść musiałem naprawdę.
rech miesięcy nie miałem awansu. Wyjść musiałem naprawdę.
- Należałoby ci dać po japie - warknął generał.
- Braciszku, ja tego bardzo nie lubię - rzekł dobrotliwie Szczypa. - Chwała Bogu, siły trochę jest, mógłbym wam wszystkim giry poprzetrącać, no nie? Syrojeżka spojrzał na jego plecy oblepione mokrą koszulą, pod którą fałdowały się mięśnie, i umilkł. Wspinali się darnistym zboczem w kierunku Górnych Młynów. Na końcu szedł Strupel, drżąc cały czas z chłodu. Podpierał się drzewcem zwiniętego sztandaru
Mnie wszystko jedno - rzekł Szczypa, przecierając zapocone okulary w niklowej oprawie. - Mieszkam pośrodku między Górnymi oraz Dolnymi Młynami i od czterech miesięcy nie miałem awansu. Wyjść musiałem naprawdę.<br>rech miesięcy nie miałem awansu. Wyjść musiałem naprawdę.<br>- Należałoby ci dać po japie - warknął generał.<br>- Braciszku, ja tego bardzo nie lubię - rzekł dobrotliwie Szczypa. - Chwała Bogu, siły trochę jest, mógłbym wam wszystkim giry poprzetrącać, no nie? Syrojeżka spojrzał na jego plecy oblepione mokrą koszulą, pod którą fałdowały się mięśnie, i umilkł. Wspinali się darnistym zboczem w kierunku Górnych Młynów. Na końcu szedł Strupel, drżąc cały czas z chłodu. Podpierał się drzewcem zwiniętego sztandaru
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego