atencja, ale on rzeczywiście był i jest ostatnią deską ratunku, więc patrzy w niego jak w obraz. Oscar Shapiro jak Bruno Schulz z Drohobycza, kolega ze studiów Wrońskiego, należy dziś do pierwszej dziesiątki amerykańskich onkologów; gdyby nie list, który Wroński do niego napisał, nigdy by się do takiej sławy nie docisnęli. Oglądał rentgeny i gdy myślała, że powie coś o rokowaniach, nagle podniósł na nią wzrok.<br>- Jakie ty, dziecko, masz piękne oczy - powiedział po polsku, a potem zaczął mówić o Drohobyczu, a ona obiecała, że da mu Sanatorium pod Klepsydrą i Sklepy cynamonowe, bo o dziwo, profesor Shapiro nigdy nie czytał