Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
nie ma... przypomniałam sobie o sodzie.
- Dlaczego? - spytała powoli Gabriela, próbując za pomocą logicznego myślenia dotrzeć do sedna sytuacji, w jakiej się znajdowała.
- Dlatego, Gabuniu, że to chyba jest to samo. Przecież do pierniczków można dodawać albo amoniaku, albo sody.
- O mamo - powiedziała słabo Gabrysia.
- Strasznie długo nie mogłam cię docucić. Już chciałam wołać pogotowie. Na szczęście przyszły dzieci i od razu się ocknęłaś.
- Jakie dzieci? - tępo spytała Gabriela.
- No, twoje własne, wróciły. Są w kuchni z panem Jankowiakiem, który ich pilnuje, żeby znowu gdzieś nie wyszły.
Tu Pulpa aż odskoczyła w tył, bo Gabriela zerwała się jednym sprężystym rzutem ciała
nie ma... przypomniałam sobie o sodzie.<br>- Dlaczego? - spytała powoli Gabriela, próbując za pomocą logicznego myślenia dotrzeć do sedna sytuacji, w jakiej się znajdowała.<br>- Dlatego, Gabuniu, że to chyba jest to samo. Przecież do pierniczków można dodawać albo amoniaku, albo sody.<br>- O mamo - powiedziała słabo Gabrysia.<br>- Strasznie długo nie mogłam cię docucić. Już chciałam wołać pogotowie. Na szczęście przyszły dzieci i od razu się ocknęłaś.<br>- Jakie dzieci? - tępo spytała Gabriela.<br>- No, twoje własne, wróciły. Są w kuchni z panem Jankowiakiem, który ich pilnuje, żeby znowu gdzieś nie wyszły.<br>Tu Pulpa aż odskoczyła w tył, bo Gabriela zerwała się jednym sprężystym rzutem ciała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego