czegoś uspokajał. Potem poszedł. <br>Zaraz po jego wyjściu wlazła do pokoju taka biała kwoka, która z punktu mnie pouczyła, że teraz robimy dodo. Zabawna, tak się zwracamy do milusińskich, kiedy chcemy, aby poszły spać. Dobra, możemy się zdrzemnąć. <br>Za nic nie mogła sobie poradzić z moimi super-elastycznymi spodniami wypchanymi dodatkowo od tyłu kompresami na jakieś dobre ćwierć metra. A mnie jakoś nie chciało się jej pomóc. Potem usiłowała ułożyć mnie na łóżku i tu też okazało się, że jestem z tych trudnych. Sama, mając już tego wszystkiego serdecznie dosyć, zagrzebałabym się chętnie w materac, tyle że powoli i ostrożnie, odciążając