Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
strzały. Oboje odruchowo obrócili głowy.
- Zaczyna się - stwierdził. - Zaraz tu wróci diabeł, kusić.
- Nicholas...
- Proszę bardzo, mogę poczekać na cud.
Naciskając zimną dłonią (poczuł chłód obrączek na potylicy), obróciła jego głowę ku sobie, odrywając mu spojrzenie od Mgły, w której majaczyły nieruchome sylwetki AGENTÓW gwardii.
Żadnych już słów. Mgła jakby dodatkowo zgęstniała, tłumiąc i przesłaniając wszystko wokół. Pocałuję ją, pomyślał Nicholas, z kosmiczną nieuchronnością przyciągany przez Marinę, antycypując już smak jej ust i wyraz twarzy, z jakim przymykać będzie nieznośnie błękitne oczy.
Zanim ukończył ruch, inne skojarzenia przeważyły. Zimny chodnik. Zapach zgnilizny. Szambo biologiczne. Zebrało mu się na wymioty. Skóra zaczęła
strzały. Oboje odruchowo obrócili głowy. <br>- Zaczyna się - stwierdził. - Zaraz tu wróci diabeł, kusić. <br>- Nicholas... <br>- Proszę bardzo, mogę poczekać na cud. <br>Naciskając zimną dłonią (poczuł chłód obrączek na potylicy), obróciła jego głowę ku sobie, odrywając mu spojrzenie od Mgły, w której majaczyły nieruchome sylwetki AGENTÓW gwardii. <br>Żadnych już słów. Mgła jakby dodatkowo zgęstniała, tłumiąc i przesłaniając wszystko wokół. Pocałuję ją, pomyślał Nicholas, z kosmiczną nieuchronnością przyciągany przez Marinę, antycypując już smak jej ust i wyraz twarzy, z jakim przymykać będzie nieznośnie błękitne oczy. <br>Zanim ukończył ruch, inne skojarzenia przeważyły. Zimny chodnik. Zapach zgnilizny. Szambo biologiczne. Zebrało mu się na wymioty. Skóra zaczęła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego