Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Gdyby wiedział, że ty tam smagasz witką, toby poszedł - zaśmiał się Stiopa. - On się umartwia.
- Durak. Mało tu umartwienia?
- Nie zrozumiesz świętego człowieka.
- Bździel jest i tyle - skwitowała Łarysa.
- Dajcie mu żyć. Krzywdy nikomu nie robi - ozwał się Sierioża. - Matuszka Rosija szeroka i niech każdy stwór żyje, jak mu tam dogadza.
Pochylił się nad bałałajką i zagrał melodię, której chłopiec nie znał, ni to tęskną, ni to rzewną, ale tak bardzo ruską, tak rozlewną i łagodną, aż widziało się wody wielkiej rzeki, co gubi się w siną mgłą okrytej tajdze.
- Ludu pracujący! Pora światło gasić! - zawołał ktoś z głębi baraku.
Zanim
Gdyby wiedział, że ty tam smagasz witką, toby poszedł - zaśmiał się Stiopa. - On się umartwia.<br>- Durak. Mało tu umartwienia?<br>- Nie zrozumiesz świętego człowieka.<br>- &lt;orig&gt;Bździel&lt;/&gt; jest i tyle - skwitowała Łarysa.<br>- Dajcie mu żyć. Krzywdy nikomu nie robi - ozwał się Sierioża. - Matuszka Rosija szeroka i niech każdy stwór żyje, jak mu tam dogadza.<br>Pochylił się nad bałałajką i zagrał melodię, której chłopiec nie znał, ni to tęskną, ni to rzewną, ale tak bardzo ruską, tak rozlewną i łagodną, aż widziało się wody wielkiej rzeki, co gubi się w siną mgłą okrytej tajdze.<br>- Ludu pracujący! Pora światło gasić! - zawołał ktoś z głębi baraku.<br>Zanim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego