mnie każdej nocy, świecili mi w twarz. Zadawali pytania bez końca, mówili, mówili... - Jej głos załamywał się w szlochu, wilgotne palce zaciskały się wokół moich dłoni i wiedziałam, że jej wątłe ciało drży pod trzema kocami, które na nią narzuciłam. Siedząc z podkurczonymi nogami na jej łóżku, szeptałam kojące zaklęcia, dokąd jej łkania nie <page nr=79> milkły, dokąd nie cichła zupełnie. Wracałam do swojego łóżka, przeważnie jednak zanim zdążyłam zasnąć, ona jak gdyby pod wpływem jakiegoś wewnętrznego nakazu odrzucała koce, siadała na łóżku i zaczynała mówić znowu.<br>Słuchałam i widziałam szczury w ciemnej celi więziennej i widziałam dziecinną jeszcze twarz w obramowaniu czarnych warkoczy