Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
psy już były takie jak dawniej, przypływ złości minął im tak nagle, jak przyszedł.
Gładził psie łby, czochrając palcami gęste futro. I wciąż mu się zdawało, że mięśnie zwierząt napinają się nagle, by po krótszej niż mgnienie chwili znów się poddać pieszczocie.
*
Wszystko wyglądało tak jak zwykle. I podwórze, i dom, i stóg obok kurnika.
Wciąż panowała niepokojąca cisza. Zrozumiał wszystko dopiero, gdy zbliżył się do szopy. Nie było w niej ani psów pociągowych, ani wózka, a więc rodzice gdzieś wyjechali. Pewnie do Czarnej Wsi, tam mieszkało sporo krewniaków. Mógł więc swobodnie pobuszować po domu. Wszedł do komórki, uchylając drzwi, by
psy już były takie jak dawniej, przypływ złości minął im tak nagle, jak przyszedł.<br>Gładził psie łby, czochrając palcami gęste futro. I wciąż mu się zdawało, że mięśnie zwierząt napinają się nagle, by po krótszej niż mgnienie chwili znów się poddać pieszczocie.<br>*<br>Wszystko wyglądało tak jak zwykle. I podwórze, i dom, i stóg obok kurnika.<br>Wciąż panowała niepokojąca cisza. Zrozumiał wszystko dopiero, gdy zbliżył się do szopy. Nie było w niej ani psów pociągowych, ani wózka, a więc rodzice gdzieś wyjechali. Pewnie do Czarnej Wsi, tam mieszkało sporo krewniaków. Mógł więc swobodnie pobuszować po domu. Wszedł do komórki, uchylając drzwi, by
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego