Wiadomo było, że ja pójdę spać najpóźniej, zobowiązałam się zatem dopilnować zgaszenia palnika. Alicja po krótkim wahaniu uznała, że wpół do dziesiątej to jeszcze jest zupełnie przyzwoita godzina, i zadzwoniła do Herberta. Herbert radośnie przyjął zaproszenie.<br>Siedziałam przy stole, typując sobie konie na najbliższy czwartek, to znaczy na jutro, i domagając się od Zosi i Pawła wróżenia na ślepo, co przyjdzie, Paweł otwierał puszki z kiszoną kapustą, Zosia płukała grzybki. Alicja zajrzała do swojego pokoju, na moment zastygła w drzwiach, po czym cofnęła się i popatrzyła na nas uważnie, jakby sprawdzając naszą tożsamość.<br>- Zdaje mi się, że jesteście wszyscy? - powiedziała nieufnie. - Kto