wieszał gruby naszyjnik ze srebra... Odłożył zdjęcie poza krąg światła i zabrał się do czytania listu. Powszednie, znane z innych, opowieści o postępach synów, o gardle Sandora, o marzeniach Gezy, że ojciec przywiezie małpkę, choćby najmniejszą. Nagle trafił na zdanie: "Czy Ty masz czas o nas kiedy pomyśleć jak o domu? Chciałabym, żebyś tu już był z nami''. Nie wołanie tęsknoty ani wyznanie miłości tylko przypomnienie, że do nich należy. Nie lubiła jawnych gestów ani światła, gdy spoczywała naga, ani nawet lustra, kiedy ją, odchodząc do redakcji, w przedpokoju całował. Łapał jej kose spojrzenie, rzucane na tego niemego zbędnego świadka.<br>Odszedłem