tych kobiet. Opowieści o rozklekotanych autokarach, wielogodzinnych kolejkach na granicy, gangsterstwie celników, rekieterów i straży miejskiej. A tam doma synoczek, doćka... Przyjeżdżały z tego doma, wypędzane przez nędzę - i wypędzane przez straż miejską, wracały do niej z uciułanymi dolarami. Kaliningrad zawsze kojarzył mu się z błyszczącym w słońcu okrętem wojennym, dopóki nie zobaczył "doma" na własne oczy. Pełno takich kobiet, pełno takich mężczyzn i dzieci - zmęczonych, szarych, a zarazem serdecznych, dokładnie powielających utarty stereotyp duszy rosyjskiej. W domach ogórki, zakurzone dzieła Lenina oprawione w skórę i wódka, wszędzie wódka. Deklamowanie wierszy od wieczornego toastu po kaliningradzki świt. I płacz nad ojczyzną aż