wykrojonych warg. Było w niej jednak coś dziwnego - w twarzy, w gestach, w słowach - co przyciągało wzrok i jednocześnie odpychało. Jakiś kryształowy chłód, obojętność, coś, co kazało myśleć, że jest ponad i ma do tego prawo. Tak przynajmniej zdawał się myśleć nauczyciel jazdy.<br>Zastanawiałam się, co robi na kursie, gdyż doskonale prowadziła. Na początku usiłowała to ukryć. Zwłaszcza przede mną. Przyglądałam się zdziwiona, jak próbuje wyglądać na nieporadną i roztargnioną nowicjuszkę. W końcu przyznała się, że ma prawo jazdy, ale nie czuje się najlepiej na jezdni.<br>- Kupiłam właśnie nowy samochód - mówiła z tym swoim doskonałym, chłodnym uśmiechem, zabarwionym teraz odrobiną bezradności