Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
niech żyje niech żyje niech żyje, ojcowie
niosą na ramionach dzieci, kolorowe baloniki,
chmara białych gołębi wypuszczona nagle, nie,
nie są białe, te są jakieś nieruchawe, obsiadły
balkon i czekają na coś do zjedzenia, ślamazarne
i tłuste. Ojciec Eli tupnął, ale łaziły dalej,
nie wzbiły się do lotu, musiał je dosłownie skopywać,
żeby przefrunęły nad podwórkiem, nad trybuną
honorową, z blaszanych garaży, gdzie teraz
siedzą wszyscy i klaszczą, zamarły ich dłonie
w rozwarciu, mierząc odległość między jedną
a drugą ręką przed klaśnięciem, jaka to odległość,
jedni mierzą ją dłońmi ustawionymi pionowo,
inni ukosem, jeszcze inni zupełnie poziomo,
absolutna dowolność, każdy może
niech żyje niech żyje niech żyje, ojcowie <br>niosą na ramionach dzieci, kolorowe baloniki, <br>chmara białych gołębi wypuszczona nagle, nie, <br>nie są białe, te są jakieś nieruchawe, obsiadły <br>balkon i czekają na coś do zjedzenia, ślamazarne <br>i tłuste. Ojciec Eli tupnął, ale łaziły dalej, <br>nie wzbiły się do lotu, musiał je dosłownie skopywać, <br>żeby przefrunęły nad podwórkiem, nad trybuną <br>honorową, z blaszanych garaży, gdzie teraz <br>siedzą wszyscy i klaszczą, zamarły ich dłonie <br>w rozwarciu, mierząc odległość między jedną <br>a drugą ręką przed klaśnięciem, jaka to odległość, <br>jedni mierzą ją dłońmi ustawionymi pionowo, <br>inni ukosem, jeszcze inni zupełnie poziomo, <br>absolutna dowolność, każdy może
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego