Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
czekają, aż skazaniec pożegna się z lubą.

Podali mi dziesiątki leków, wykonali plik badań, od psychotropowej chemii łaziłem skołowany w tę i z powrotem długim korytarzem, w smrodzie lizolu, przepoconych piżam i fekaliów, bo niektórzy srali gdzie popadło, ale i tak wszystko przebijał zastarzały zapach dymu, jako że te świry dosłownie odpalały jednego od drugiego, a jeden dziad palił nawet całą paczkę na raz, spinając papierosy aptekarską gumką; milczący autycy i nieszczęsne zewłoki z różnymi porażeniami o kulach i na wózkach i nad tą całą menażerią kilku gestapowskich sanitariuszy, i lekarze, którzy pili kawę w gabinetach i wszystko mieli w dupie
czekają, aż skazaniec pożegna się z lubą.<br><br> Podali mi dziesiątki leków, wykonali plik badań, od psychotropowej chemii łaziłem skołowany w tę i z powrotem długim korytarzem, w smrodzie lizolu, przepoconych piżam i fekaliów, bo niektórzy srali gdzie popadło, ale i tak wszystko przebijał zastarzały zapach dymu, jako że te świry dosłownie odpalały jednego od drugiego, a jeden dziad palił nawet całą paczkę na raz, spinając papierosy aptekarską gumką; milczący autycy i nieszczęsne zewłoki z różnymi porażeniami o kulach i na wózkach i nad tą całą menażerią kilku gestapowskich sanitariuszy, i lekarze, którzy pili kawę w gabinetach i wszystko mieli w dupie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego