Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
tej argumentacji.
Część nocy mija mi na pokładzie, część w koi, część przy ogromnym garze na piętnastu chłopa, pełnym wspaniałości, których nie mogę rozeznać w półmroku kambuza, dopiero rano dowiem się, psując sobie apetyt na cały dzień, iż była to tak zwana zupa ze wszystkiego. To "ze wszystkiego" należy traktować dosłownie. Każdy mógł znaleźć coś wystarczająco obrzydliwego: mózgowie, cięte w kostkę płuca, plastry żołądków, nerki, genitalia, szpik i diabli wiedzą co jeszcze.
Przejmuję wachtę od Miasaki i frunę po gigantycznej fali ku mecie. Uskrzydlony "Fuji III", rozbryzgując wodę, wali tonami swego kadłuba z hukiem mogącym przerazić nieobytego z takim kolosem. Podziwiam
tej argumentacji.<br> Część nocy mija mi na pokładzie, część w koi, część przy ogromnym garze na piętnastu chłopa, pełnym wspaniałości, których nie mogę rozeznać w półmroku kambuza, dopiero rano dowiem się, psując sobie apetyt na cały dzień, iż była to tak zwana zupa ze wszystkiego. To "ze wszystkiego" należy traktować dosłownie. Każdy mógł znaleźć coś wystarczająco obrzydliwego: mózgowie, cięte w kostkę płuca, plastry żołądków, nerki, genitalia, szpik i diabli wiedzą co jeszcze.<br> Przejmuję wachtę od Miasaki i frunę po gigantycznej fali ku mecie. Uskrzydlony "Fuji III", rozbryzgując wodę, wali tonami swego kadłuba z hukiem mogącym przerazić nieobytego z takim kolosem. Podziwiam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego