Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
znalazł szczególnie alarmujących objawów. Podpisałem jakieś oświadczenie i pozwolił mi pojechać z Renią do domu.
Zapakowała mnie do łóżka i czuwała całą noc. Co godzinę zapalała światło w sypialni, podnosiła palcem moją powiekę i sprawdzała, czy nie powiększają mi się źrenice. Mimo tej opieki czułem się kiepsko; kiedy napięcie opadło, dosłownie wszystko mnie rozbolało. O piątej rano, gdy tylko wstało słońce, pokuśtykałem do łazienki. Grzałem moje stare poobijane kości pod prysznicem, potem zaparzyłem kawę i z kubkiem w ręku usiadłem na balkonie. Łykałem proszki przeciwbólowe, spoglądałem na budzące się miasto i smętnie rozważałem, co robić dalej.
Nie miałem samochodu ani pieniędzy
znalazł szczególnie alarmujących objawów. Podpisałem jakieś oświadczenie i pozwolił mi pojechać z Renią do domu. <br>Zapakowała mnie do łóżka i czuwała całą noc. Co godzinę zapalała światło w sypialni, podnosiła palcem moją powiekę i sprawdzała, czy nie powiększają mi się źrenice. Mimo tej opieki czułem się kiepsko; kiedy napięcie opadło, dosłownie wszystko mnie rozbolało. O piątej rano, gdy tylko wstało słońce, pokuśtykałem do łazienki. Grzałem moje stare poobijane kości pod prysznicem, potem zaparzyłem kawę i z kubkiem w ręku usiadłem na balkonie. Łykałem proszki przeciwbólowe, spoglądałem na budzące się miasto i smętnie rozważałem, co robić dalej. <br>Nie miałem samochodu ani pieniędzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego