Typ tekstu: Książka
Autor: Praszyński Roman
Tytuł: Jajojad
Rok: 1997
Chodź!
Przeszli wąskim przejściem koło kontuaru na zaplecze. Barman wyprowadził policjanta na małe podwórko studnię.
- Poczekaj tu! - rzucił i zniknął.
Herbert dla uprzyjemnienia sobie czasu sięgnął przez kieszenie do swojego zgłodniałego zwierza. Miętosił go, gdy z bramy wyszło dwóch drabów.
- Patrz! - powiedział jeden ze szramą na policzku.- Zbłąkany tatuś.
Drugi drab zarechotał ochryple.
- Tatuś brzydko się bawi swoją laleczką.
Herbert był pijany, ale nie na tyle, aby nie zorientować się, że dwa draby są od niego cztery razy więksi. Rozglądnął się za drogą odwrotu. Za późno.
- Nie uciekaj, tatuśku! - karcąco odezwał się ten z chrypą, zachodząc z boku. - Dopiero się poznaliśmy
Chodź!<br>Przeszli wąskim przejściem koło kontuaru na zaplecze. Barman wyprowadził policjanta na małe podwórko studnię.<br>- Poczekaj tu! - rzucił i zniknął.<br>Herbert dla uprzyjemnienia sobie czasu sięgnął przez kieszenie do swojego zgłodniałego zwierza. Miętosił go, gdy z bramy wyszło dwóch drabów.<br>- Patrz! - powiedział jeden ze szramą na policzku.- Zbłąkany tatuś.<br>Drugi drab zarechotał ochryple.<br>- Tatuś brzydko się bawi swoją laleczką.<br>Herbert był pijany, ale nie na tyle, aby nie zorientować się, że dwa draby są od niego cztery razy więksi. Rozglądnął się za drogą odwrotu. Za późno.<br>- Nie uciekaj, tatuśku! - karcąco odezwał się ten z chrypą, zachodząc z boku. - Dopiero się poznaliśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego