Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
oczy cherubina, a głos - flet
po prostu. Awaryjny - wyszeptał ze znaczącym uśmiechem
Kaziu. - Sam pan kierownik kazał pilnować. Tylko
cii..., żeby gówniarze nie zauważyli. Zgubią.
Sprzątaczka ostrożnie schowała klucz-gwóźdź
pod skrzynkę. Oni ofiarowali się podlewać za nią paprotki...
odsuwając je "przypadkowo i niechcący" pod ścianę.
Spuścił się szybko po drabinowych schodkach. Zostawiły
na dłoniach ślady niczym siatka z Pażychowej bramy.
Nie korzystali z tej drogi często, fakt.
Dwa susy, jeszcze jeden, już był przy żywopłocie
okalającym teren Domu od strony Skuły. Ukrył zawiniątko
w krzakach i rozejrzał się. Nikogo wokół nie było,
nikt nie mógł go zauważyć. Okna pawilonu miał
oczy cherubina, a głos - flet <br>po prostu. Awaryjny - wyszeptał ze znaczącym uśmiechem <br>Kaziu. - Sam pan kierownik kazał pilnować. Tylko <br>cii..., żeby gówniarze nie zauważyli. Zgubią.<br>Sprzątaczka ostrożnie schowała klucz-gwóźdź <br>pod skrzynkę. Oni ofiarowali się podlewać za nią paprotki... <br>odsuwając je "przypadkowo i niechcący" pod ścianę.<br>Spuścił się szybko po drabinowych schodkach. Zostawiły <br>na dłoniach ślady niczym siatka z Pażychowej bramy. <br>Nie korzystali z tej drogi często, fakt.<br>Dwa susy, jeszcze jeden, już był przy żywopłocie <br>okalającym teren Domu od strony Skuły. Ukrył zawiniątko <br>w krzakach i rozejrzał się. Nikogo wokół nie było, <br>nikt nie mógł go zauważyć. Okna pawilonu miał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego