wciąż pływały w kiblu. O Jezu, ponoć Misterowi piana leje się z pyska na dźwięk mojego nazwiska, odgania się od mojego cienia, który czasami wędruje z chłopakami, gdy ja zupełnie martwy jestem daleko stąd, nad Morzem Północnym, na szerokiej plaży w godzinach popołudniowych, patrzę jak morze przychodzi i odchodzi, jak drążą powietrze mewa i latawiec.<br>I wtedy zadzwonił Matka. A może to ja do niego zadzwoniłem. W każdym razie rozmawialiśmy chyba godzinę. Oczywiście głównie on mówił. Matka nie należy do ludzi, którzy mieliby uspokajający głos. Lubię słuchać zmysłowych głosów w telefonie, jeżeli nawet mówią od rzeczy, najważniejsze żeby były spokojne, matowe