fakt, że pilnujący porządku żołnierze z afgańskich rządowych armii zawsze uważali ich za nieuleczalnych buntowników, jakich od wieków wydawała niepokorna dolina.<br><br>Za skalnym uskokiem góry nagle się rozstąpiły. Rzeka Pandższir płynęła tu spokojniej, rozlewała się wśród piaszczystych łach szeroko i leniwie. Biegnąca powyżej jej koryta, wykuta w kamiennym zboczu wąska dróżka to wspinała się, to gnała w głąb otwierającej się powoli, raz zielonkawej, raz pożółkłej doliny. Ulepione z gliny i kamieni domostwa o wysokich, pozbawionych okien murach nierównymi, ale zwartymi rzędami wciskały się między siebie, przepychały, by stanąć jak najbliżej wijącej się między nimi drogi. Na płaskich dachach suszyły się porozkładane