Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
nad nimi żałobne swoje pieśni.
Za czasów króla Zygmunta strażnikiem latarni był ostatni z rodu jasnowłosej Krystyny - młody Wit. Kochał się on w modrookiej Agnieszce, córce sołtysa z pobliskich Tupadeł. Nieraz patrzał ze szczytu swojej wieży ku tej wiosce, z której strzech biły w niebo siwe dymy, wypatrywał, czy wąską dróżką pośród zbóż i pastwisk nie nadchodzi jego ukochana.
- Wit, Wit! - wołała już z daleka powiewając białą, wyszywaną chusteczką.
Zbiegał wtedy po stromych schodkach, śpieszył naprzeciw dziewczynie. Siadywali na brzegu morza, na jednym z głazów, patrzyli na fale podbiegające do ich stóp, marzyli o szczęściu.
Nuciła modrooka sołtysówna:
Siadła biała mewa
nad nimi żałobne swoje pieśni. <br> Za czasów króla Zygmunta strażnikiem latarni był ostatni z rodu jasnowłosej Krystyny - młody Wit. Kochał się on w modrookiej Agnieszce, córce sołtysa z pobliskich Tupadeł. Nieraz patrzał ze szczytu swojej wieży ku tej wiosce, z której strzech biły w niebo siwe dymy, wypatrywał, czy wąską dróżką pośród zbóż i pastwisk nie nadchodzi jego ukochana.<br>- Wit, Wit! - wołała już z daleka powiewając białą, wyszywaną chusteczką. <br>Zbiegał wtedy po stromych schodkach, śpieszył naprzeciw dziewczynie. Siadywali na brzegu morza, na jednym z głazów, patrzyli na fale podbiegające do ich stóp, marzyli o szczęściu. <br>Nuciła modrooka sołtysówna: <br> Siadła biała mewa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego