wsi. Nie zadowoliła się jednak samym<br>rozglądaniem się na boki, lecz powodowana jakby gorączką, zaczęła<br>przebiegać z jednej strony drogi na drugą, przepatrując dociekliwie<br>chałupa po chałupie i wszystkie ogródki przed nimi, i każde drzewo,<br>każdy krzak, nawet w obejścia przez płoty zaglądając, a często<br>zachodziła od tyłu, gdy jakaś dróżka między obejściami wiodła czy<br>przestrzeń je dzieliła, czy choćby szczelina.<br> - Gdzieś tu musi być - powiedziała z goryczą. - Przecież sobie nie<br>zmyśliłam.<br> I tak szamocząc się od brzegu do brzegu drogi, znaleźliśmy się znów<br>przy starcu siedzącym na ławeczce, w słońcu, z psem wygrzewającym się u<br>jego nóg. Może byśmy go