naśladować bez ubezpieczenia. Utknął w połowie drogi, nie mógł się ruszyć ani do góry, ani w dół, więc poszedł w górę. Kiedy osiągnął szczyt, wiedział, że zaczęło się coś ważnego w jego życiu.<br>Potem była praca w Tychach, dokąd został "zakupiony" wraz z dwudziestoma innymi absolwentami elektroniki. Ożenił się "z druhną Jolą", urodził się syn, potem kolejno - dwie córki. Kiedy wyjeżdżał na wyprawę, brał bezpłatny urlop. Wypraw było dużo, bo lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte to okres bardzo udany dla polskiego alpinizmu; z bogatych klubów wysokogórskich otrzymywali dotacje. Wydawało mu się, że niektórzy koledzy uważają, że muszą za niego pracować, dlatego w