ode mnie chcą, ja nie umiem, ja się do tego nie nadaję". Po prostu boi się, że to nie wypadnie tak świetnie, jak, jego zdaniem, u osoby tej miary co on powinno wypaść, więc woli już milczeć zupełnie. To samo daje się zaobserwować u początkujących literatów. Powiada taki: "Ja mogę drukować artykuły i nowelki czy wierszyki po gazetach, ale większe dzieło? Nie, na to mnie jeszcze nie stać. Na to się nie ważę". No i co? Czy on jest taki skromny? Bynajmniej. Pycha go rozpiera. Jeżeli on coś wyda, to już musi być takie, żeby cały świat ze zdumienia się przewrócił