regulował ruch, widać było jego opalone kolana, krótkie spodenki i białe niciane rękawiczki. Oczy błyszczały mu w pełnym świetle jak u wołu, władczym gestem zmusił Kriszana do zgaszenia lamp, zezwolił w strudze aut skręcić na podjazd.<br>Fronton pałacu palił się bielą, mnóstwo kolorowych żarówek uczepiono na krzewach, rozwieszono w gałęziach drzew, powstawały różnobarwne bukiety rozkwitające w ciemności, tworząc nastrój tajemniczy, trochę z baśni, a trochę przypominający dekorację z podrzędnego teatrzyku.<br>Służba w operetkowych czerwonych mundurach, obszytych złotym galonem w sute pętle, rzuciła się otwierać drzwiczki.<br>- Nie czekaj na mnie, Kriszan.<br>- Będę na końcu alei, po lewej stronie - odpowiedział niby nie słysząc