pan Rybek odłożył pędzel i załamał ręce.<br>- A tu lepiej?<br>- A co ma być lepiej? Sam już nie wiem, gdzie lepiej. Tam źle, tu też niewesoło. Płacą, owszem, niczego sobie, a i na kobitki mogę popatrzeć. Ale w nocy! Panie, z deszczu pod rynnę, kijek zamiast siekierki. Nie umarł jeszcze duch tego miejsca, oj! nie umarł...<br>- A co się dzieje?<br>- Panie, jak się należytego pogrzebu nie wyprawiło, to tułają się duchy po kinie! Gdy tylko noc zapada, zaraz Krzyżaków pełno na korytarzach, przechadzają się, szwargocą, kłócą o Danusię. Miecze błyskają. A później ten uszaty, taki pomarszczony knypek z gumowymi uszami, jak