na ołtarzach dymi proch.<br>O ileż lepiej w wyobraźni<br> Nierzeczywisty tworzyć byt,<br>Ażeby w bycie tym wyraźniej<br> Usłyszeć noży ostry zgrzyt.<br><br>Adamie, trudno żyć w tych czasach,<br> Gdy pęka niebo, ziemia drży,<br>Gdy nawet krzyż się zmienia w tasak<br> I odrąbuje ludzkie łby.<br>Za wcześnie śnić o amarantach,<br> Ramiona słabną, duch się gnie,<br>Więc, jak Wergiliusz niegdyś Danta,<br> Tak ty, Adamie, prowadź mnie.<br><br>Przez piekło dni dzisiejszych prowadź,<br> Bo nie potrafię wytrwać sam,<br>I pomóż oku odcyfrować<br> Wiersz, co z piekielnych patrzy bram.<br>Czy przeczytałeś? Napis kłamie!<br> Ty mojej pieśni lepiej wierz,<br>I wódki nalej nam, Adamie -<br> Wszak Dante lubił wypić