klepał biedę, musiał mieć sekretarza, którego wysoko wynagradzał. Zlecał mu różne zadania, nieraz zupełnie bzdurne, posyłał go na pocztę i do redakcji ze swymi tekstami do druku. Tak było w Krakowie, a później i w Warszawie. Madzia zazdrościła Arturowi i pewnego południa w kawiarni literatów przy Krakowskim Przedmieściu oświadczyła z dumą:<br>- Wiesz, Ahtułku, doszłam do wniosku, że muszę mieć także sekłetarza.<br>Artur popatrzył na nią i pokręcił głową z dezaprobatą.<br>- A ja myślałem, że kustosza.<br>Jeśli idzie o dowcip i przypięcie komuś łatki, nie było dla niego przyjaciół ani świętości. Przyjaźnił się na przykład z Juliuszem Osterwą, ale nie omieszkał napisać