i tak raźnie, jak gdybym wędrował przez Gdańsk do małego, kryjącego się wśród drzew domku, od którego dzieliło mnie w tej chwili dosłownie pół świata.<br> Cóż za fajne chłopy, powtarzałem sobie. Zawsze musisz oczekiwać nieoczekiwanego. Mało wprawdzie rzeczy dziwi mnie w życiu, ale żeby już jutro czarny najprawdziwszy chleb! Tak dumałem leżąc w małej, przyciasnej koi, czując lekkie kołysanie wody w basenie, mruczenie kota, który uradowany przywarł do mnie, ogrzewając w pierwszą grudniową noc japońskiej zimy.<br> Umawiając się z rodakami zupełnie zapomniałem, że obiecałem oddać się bez reszty w ręce redakcji "Ocean Life", zamierzającej przygotować artykuł o moim rejsie, obficie ilustrowany