Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
że to całe wariactwo to nie jest takie najgorsze. Człowiek pojeździ, popatrzy se trochę, różne rzeczy się dzieją. Jakby pan co jeszcze ode mnie potrzebował, to masz pan to u mnie. Zawsze swoją gablotą mogę podjechać.
- Dziękuję, panie Kurawicz - uśmiechnął się Piekarski. - Jak tylko będzie jakaś sprawa, to jak w dym do pana. A teraz napijmy się - nalał do kieliszków.
- Panie, co ja bym był za taksiarz, jak ja bym pił. Jeszcze w pięćdziesiątym pierwszym...

- Ależ kochany panie Kurawicz, ze mną pan się nie napije?
- A chyba że tak - przysłonił gors otwartą dłonią i uniósł kieliszek. - Nasze taksówkarskie.
Piekarski kiwnął na
że to całe wariactwo to nie jest takie najgorsze. Człowiek pojeździ, popatrzy se trochę, różne rzeczy się dzieją. Jakby pan co jeszcze ode mnie potrzebował, to masz pan to u mnie. Zawsze swoją gablotą mogę podjechać.<br>- Dziękuję, panie Kurawicz - uśmiechnął się Piekarski. - Jak tylko będzie jakaś sprawa, to jak w dym do pana. A teraz napijmy się - nalał do kieliszków.<br>- Panie, co ja bym był za taksiarz, jak ja bym pił. Jeszcze w pięćdziesiątym pierwszym...<br>&lt;page nr=132&gt;<br>- Ależ kochany panie Kurawicz, ze mną pan się nie napije?<br>- A chyba że tak - przysłonił gors otwartą dłonią i uniósł kieliszek. - Nasze taksówkarskie.<br>Piekarski kiwnął na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego