plecami, definitywnie odszedł, zostawił stojącą może jeszcze jakiś czas Trawkę. Opanowany twardziel, chłodny pragmatyk. A jak to z nimi było naprawdę? Bocian - poeta, o świcie oczyszczający ulice. Trawka - bezrobotna artystka po studiach, z kilkoma bezużytecznymi wystawami. Rubin - muzykujący jelonek na rykowisku miasta. Małgorzałka - pokojówka notarialnych salonów, z kawą i ciasteczkami, dymająca po dziesięć godzin dziennie. Czasami wyć się chciało, czasami rechotać. Z lamusa prowincjonalnych bohem wyniesione kukły. Niezła ekipa popaprańców, emigrantów z codzienności, płynących wpław, bo statek odpłynął dawno temu. A tak naprawdę dryfujących bez celu. Żeby chociaż to było ich postanowienie, życiowa decyzja i tak dalej, ale nie. Decyzję podjęto