i zbiorowych wad, aby stanął czysty, w całym blasku nieskażonego dostojeństwa.<br> Jednak na to, aby dokonała się ta przemiana, potrzeba nadzwyczajnego środka, gwałtownego wstrząsu, jakim było rozbicie wiozącego Robinsona i jego towarzyszów okrętu, zerwania z cywilizacją. Czy nie znaczy to, że cywilizacja jest skażona? Czy nie jest w tym zawarte, dyskretne jeszcze, ale już dość wyraźne potępienie jej darów? <br> Tutaj właśnie natknęliśmy się na rysę w tradycyjnie-chrześcijańskim obrazie świata. Drogi doskonalenia się jednostki, jakie wskazywał katolicyzm, były najściślej społeczne, na zbiorowej modlitwie, udziale w sakramentach opierała się społeczna instytucja Kościoła. Najbardziej pesymistyczny z katolickich filozofów, św. Augustyn, nie wahał się