Kulesza miał minę surową, wszyscy przyjęli jego złośliwość z nachmurzonymi twarzami, nawet Maliński, który wobec prałata zachowywał się najswobodniej. Nie oponował mu. Do jego słów czasem dorzucał swoje, rozwijając myśl księdza Kuleszy. Reszta przyjmowała je jako doskonałość, do której się nic nie dodaje. Ponieważ parę razy pokwitowano u wagi prałata dyskretnym śmiechem, nie zorientowałem się, do jakiego stopnia wszyscy się tu z jego zdaniem liczą i odnoszą się do jego osoby bojaźliwie. Wyszło to dopiero na jaw w chwilę później. Pełen światowej ogłady, a nawet elegancji, tak w ruchach, jak i w sposobie wysławiania, ksiądz był natury wybuchowej, gwałtownej.<br>- W tym