Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10 (18)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
napierającego na mnie gościa i wystrzeliłam z przedziału. Pociąg mijał właśnie Sopot Kamienny Potok. Ostatnie siedem minut do Gdyni spędziłam w zadymionym korytarzu, ale mógłby przejść tamtędy nawet szwadron pająków, a nie popsułoby mi to humoru. Ze szczęścia chciało mi się śpiewać. Stojąc w okolicach toalety, kątem oka zanotowałam, że dziarscy panowie przenieśli się na korytarz, gdzie usiłowali nawiązać bliższą znajomość z postawną konduktorką... A kiedy wysiadłam w Gdyni, mama myślała, że to ciężki bagaż przygiął mnie do ziemi, a ja po prostu chciałam ucałować tamtejszy peron.

Dokąd to, skarbie?

Pewnie zdarzyło ci się nie raz i nie dwa wracać samotnie
napierającego na mnie gościa i wystrzeliłam z przedziału. Pociąg mijał właśnie Sopot Kamienny Potok. Ostatnie siedem minut do Gdyni spędziłam w zadymionym korytarzu, ale mógłby przejść tamtędy nawet szwadron pająków, a nie popsułoby mi to humoru. Ze szczęścia chciało mi się śpiewać. Stojąc w okolicach toalety, kątem oka zanotowałam, że dziarscy panowie przenieśli się na korytarz, gdzie usiłowali nawiązać bliższą znajomość z postawną konduktorką... A kiedy wysiadłam w Gdyni, mama myślała, że to ciężki bagaż przygiął mnie do ziemi, a ja po prostu chciałam ucałować tamtejszy peron.<br><br>&lt;tit&gt;Dokąd to, skarbie?&lt;/&gt;<br><br>Pewnie zdarzyło ci się nie raz i nie dwa wracać samotnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego