Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Ten zielony mógł mnie tu pociąć, udusić, a nawet zgwałcić, nimbyś się raczył zjawić. Poćwicz trochę.
- Nie muszę stać obok, by nie dopuścić do ciebie faceta - poklepał się pod pachą.
- Wiesz co? Jeśli strzelasz tak, jak szusujesz, to lepiej jednak stój obok. Bo jeszcze trafisz we mnie.
Pomimo bólu wykonała dziarski obrót i ruszyła w dół. Sto metrów dalej minęła Demobila. Oczywiście leżał. Przemknęła na tyle blisko, że mimo półmroku dostrzegła prążki na tkwiącym w śniegu kijku. Nie do wiary, ale wyglądał na drewniany. Tylko ten drugi był aluminiowy. Jezu, ale wiocha...
Już na kończącej trasę, płaskiej łączce wyprzedziła dwójkę gimnazjalistów
Ten zielony mógł mnie tu pociąć, udusić, a nawet zgwałcić, nimbyś się raczył zjawić. Poćwicz trochę.<br>- Nie muszę stać obok, by nie dopuścić do ciebie faceta - poklepał się pod pachą.<br>- Wiesz co? Jeśli strzelasz tak, jak szusujesz, to lepiej jednak stój obok. Bo jeszcze trafisz we mnie.<br>Pomimo bólu wykonała dziarski obrót i ruszyła w dół. Sto metrów dalej minęła Demobila. Oczywiście leżał. Przemknęła na tyle blisko, że mimo półmroku dostrzegła prążki na tkwiącym w śniegu kijku. Nie do wiary, ale wyglądał na drewniany. Tylko ten drugi był aluminiowy. Jezu, ale wiocha...<br>Już na kończącej trasę, płaskiej łączce wyprzedziła dwójkę gimnazjalistów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego