piętrzyły się płyty z innymi wiedeńskimi walcami, polskimi przedwojennymi przebojami w wykonaniu Fogga, Faliszewskiego i chóru Dana, niemieckimi marszami i czeskimi polkami. Wirowano, krzyczano, całowano się, pito. Nawet cnotliwa Frau Gebauer puściła się w tany, zapominając o swej żałobie. Tańczyli milicjanci i poeci, a największą sławę zdobył Wacuk, który słysząc dziarskie dźwięki niemieckiego Paradenmarscha, puścił się w zaciekłe prysiudy, wymachiwał wściekle nogami, klaskał w dłonie i mrugał do Frau Gebauer tak nieprzyzwoicie, że pewnie wyniknąłby z tego skandal, gdyby nie Sutowicz, który przy pomocy Kowalskiego znów wdrapał się na stół i krzyczał:<br><br>- Całujmy się!<br><br>Lwowiacy zaciągali i pili. Pili i zaciągali