Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
już z jednego tylko miejsca. Psy wyraźnie osaczyły pojedynczą sztukę, która zaraz ruszy na linię myśliwych. Nagle łajanie gończych ucichło, jak nożem uciął. Cisza, Potem kroki ludzi. Spośród naganiaczy wychodzi gajowy Ogórek.
- Co te twoje psy, powariowały? - gniewa się wuj. - A dlaczego? - otwiera szeroko oczy Ogórek.
- Dały łaj, jakby miały dzika, i co? - Ano miały.
- Gdzie, gdzie, którędy poszedł z miotu? - gorączkują się myśliwi.
- A czemu miał pójść? Leży tam ano... - Ogórek wkładał do pochwy swój bagnet.
Tak więc, rzuciwszy zgorszone słowa: "na dużym polowaniu", Olo poczuł się nijako, że wspomina znów, z dziedzicowskimi fumami, dawne, przekreślone czasy.
- A na dużym
już z jednego tylko miejsca. Psy wyraźnie osaczyły pojedynczą sztukę, która zaraz ruszy na linię myśliwych. Nagle łajanie gończych ucichło, jak nożem uciął. Cisza, Potem kroki ludzi. Spośród naganiaczy wychodzi gajowy Ogórek.<br>- Co te twoje psy, powariowały? - gniewa się wuj. - A dlaczego? - otwiera szeroko oczy Ogórek.<br>- Dały łaj, jakby miały dzika, i co? - Ano miały.<br>- Gdzie, gdzie, którędy poszedł z miotu? - gorączkują się myśliwi.<br>- A czemu miał pójść? Leży tam ano... - Ogórek wkładał do pochwy swój bagnet.<br>Tak więc, rzuciwszy zgorszone słowa: "na dużym polowaniu", Olo poczuł się nijako, że wspomina znów, z dziedzicowskimi fumami, dawne, przekreślone czasy.<br>- A na dużym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego