Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
Nie dopuści do tak oczywistej grandy. Świństwo woła o pomstę do nieba.
Był dostatecznie wrażliwy, aby wyczuć, że tamci dwaj zamykają się i twardnieją coraz bardziej. Zmienił ton. Mówił o pistolecie z żarliwością odrzuconego kochanka, który błaga rywala o rzeczy nie do spełnienia. Wił się. Obszczekiwał obydwu jak pies wystawiający dzika. Na policzki wypełzły mu wypieki. Uszy mu zapłonęły.
- Szkoda gadać.
- A więc to tak. Znajdę na was sposób.
Wtedy Stacho zatrzymał go i dobitnie wycedził: - Nie strasz. Idź już do jasnej cholery i nie przeszkadzaj, ty gnido - dodał tonem człowieka znużonego.
Nie odczepił się zbyt łatwo. Stał się namolny, nudził
Nie dopuści do tak oczywistej grandy. Świństwo woła o pomstę do nieba.<br>Był dostatecznie wrażliwy, aby wyczuć, że tamci dwaj zamykają się i twardnieją coraz bardziej. Zmienił ton. Mówił o pistolecie z żarliwością odrzuconego kochanka, który błaga rywala o rzeczy nie do spełnienia. Wił się. Obszczekiwał obydwu jak pies wystawiający dzika. Na policzki wypełzły mu wypieki. Uszy mu zapłonęły.<br>- Szkoda gadać.<br>- A więc to tak. Znajdę na was sposób.<br>Wtedy Stacho zatrzymał go i dobitnie wycedził: - Nie strasz. Idź już do jasnej cholery i nie przeszkadzaj, ty gnido - dodał tonem człowieka znużonego.<br>Nie odczepił się zbyt łatwo. Stał się namolny, nudził
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego