Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Pani
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1993
Przedstawienie to było metaforą wędrówki każdego z nas, która co dzień rozpoczyna się i kończy w tym samym pokoju, w jakimś kącie, który uważamy za własny. Była to wreszcie metafora dwudziestu lat mojej twórczości. Głowę miałem obwiązaną plecionką z zatkniętymi dwudziestoma pędzlami. Do pleców przytwierdziłem paletę - każdy z nas przecież dźwiga jakiś swój garb. Pokój był pomalowany na żółto, podobnie były pomalowane deski, które układałem. W tym tak ulubionym przez Van Gogha kolorze było moje ubranie, to znów była moja z nim rozmowa.
- Kiedy ten numer "Pani" trafi do czytelników, akurat rozpocznie się pańska wystawa w Wilnie. Zdaje się, że przywiązuje
Przedstawienie to było metaforą wędrówki każdego z nas, która co dzień rozpoczyna się i kończy w tym samym pokoju, w jakimś kącie, który uważamy za własny. Była to wreszcie metafora dwudziestu lat mojej twórczości. Głowę miałem obwiązaną plecionką z zatkniętymi dwudziestoma pędzlami. Do pleców przytwierdziłem paletę - każdy z nas przecież dźwiga jakiś swój garb. Pokój był pomalowany na żółto, podobnie były pomalowane deski, które układałem. W tym tak ulubionym przez Van Gogha kolorze było moje ubranie, to znów była moja z nim rozmowa.<br> - Kiedy ten numer "Pani" trafi do czytelników, akurat rozpocznie się pańska wystawa w Wilnie. Zdaje się, że przywiązuje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego